Terry Pratchett we wspomnieniach swojej córki, Rhianny


Jednym z najbardziej hołubionych wczesnych wspomnień z dzieciństwa jest dla Rhianny chowanie się za plecami ojca „niczym ludzki termofor” i „wyglądanie zza niego”, gdy siedział w wielkim fotelu w swoim studio i grał w gry komputerowe. 

Rhianna miała wtedy 6 lat, był 1982 rok. Jej ojciec, Terry, był młodym pisarzem science-fiction, który w przyszłym roku miał opublikować „Kolor magii” – pierwszą z książek o Świecie Dysku, bestsellerowej serii, która miała uczynić go jednym z najpoczytniejszych autorów Wielkiej Brytanii, ustępującym tylko J.K. Rowling.

 

Właśnie te godziny, spędzone razem z ojcem przed komputerem, miały znaczący wpływ na Rhiannę, która została później cenioną scenarzystką gier komputerowych, znaną ze swojej pracy nad „Tomb Riderem”, „Heavenly Sword” i „Mirror’s Edge”. 

„Interesowałam się tym, czym interesował się mój tata – robotyką, gadżetami i komputerami” – mówi. „Myślałam, że walka z kosmitami i robotami to coś, co robią zarówno chłopaki, jak i dziewczyny, więc znalazłam sposób, by zarabiać tak na życie”. 

Teraz, po przedwczesnej śmierci ojca w wieku 66 lat, przypadła jej w udziale inna rola: strażniczki Świata Dysku – fantastycznego, przezabawnego, nieskończenie zaskakującego uniwersum, które stworzył Sir Terry. Pokochały je miliony ludzi na całym świecie – od dzieci, które uwielbiają zwariowane poczucie humoru i zabawę słowem po akademików lubujących się w ostrej satyrze i krytyce społecznej (istnieje co najmniej jeden poważny, filozoficzny wolumen, analizujący epistemologiczne i egzystencjalne implikacje powieści). 

W 2012 roku Sir Terry ogłosił, że pozostawi prawa własności intelektualnej do Świata Dysku Rhiannie i założył wraz z córką firmę producencką Narrativia, która zyskała wyłączne prawa do jego prac na wszelkich platformach. To potężne imperium, którego pułapy sprzedażowe sięgają dziesiątek milionów książek na całym świecie. 

„Moim zadaniem będzie ochrona marki, którą stworzył tata” – mówi. „Stanę za sterami Świata Dysku. Będę dozorować i doglądać sposobów jego wykorzystania i adaptacji”.

Dla Rhianny, która ogłosiła odejście Pratchetta na Twitterze słowami Śmierci, jednego z ukochanych bohaterów pisarza, ojciec był zawsze bratnia duszą. Jak mówi, łączyła ich wyobraźnia, poczucie zniecierpliwienia i zamiłowanie do dowcipnego sarkazmu. 

„Po prostu zawsze „wyczuwałam” tatę” – mówi. „Zawsze miał w sobie pragnienie do dzielenia się doświadczeniami; sam był wychowywany w taki sposób, więc rozmawiał ze mną jakbyśmy byli na równi i dość wcześnie stałam się powierniczką jego literackich sekretów”. 

„Tata był niczym druid: pokazał mi, jak się buduje w strumieniu młyny wodne, nauczył nazw roślin, powiedział, które są jadalne. To było coś w rodzaju dorastania w Śródziemiu i posiadania pełnowymiarowego hobbita za ojca”. 

Wspomina, że gdy była małym dzieckiem, obudził ją w środku nocy, owinął kocem i zabrał na zewnątrz, żeby zobaczyła świetliki w żywopłocie.

„Miał poczucie, że to, bym się wyspała jest mniej ważne, niż doświadczanie cudów świata” – mówi. 

Rhianna – jedyna córka Sir Terry’ego i jego żony Lyn, byłej nauczycielki sztuki – dorastała w sielskim Somerset, gdzie (co może być kolejnym wyznacznikiem niekonwencjonalnego podejścia jej rodziców do rodzicielstwa) była najpewniej jedyna małą dziewczynką, która miała na drzwiach sypialni niemal dwumetrowe zdjęcie Królowej z Obcego.  

Najpewniej była też jedną z najintensywniej podróżujących dziewczynek. Między 8. a 16. rokiem życia jeździła z rodzicami po całym świecie, gdy jej tata przemawiał na konwentach fantasy i science-fiction. 

Gdy była w rodzinnym różowym domku na zboczu wzgórza, jednym z jej ulubionych zajęć w wolnym czasie było czytanie książki na drzewie. „To było bardzo w stylu Heidi” – mówi, przywołując fakt, że ojciec – który hodował kaczki, kury i kozy – pozwalał jej zaganiać stado przez dolinę, patrząc z oddali.

Podczas naszego wywiadu, który odbył się jakiś czas przed śmiercią Sir Terry’ego, stało się oczywistym, że Rhianna jest córeczką tatusia. Pisarz hołubił wygląd „miejskiego kowboja”, niemal zawsze nosząc czarny filcowy kapelusz.  Jego córka określa swój styl „biznesową gotką”, która łączy ponętny, czarny garnitur, szpilki w szpic ilekko ekscentryczny t-shirt w stylu rave od Cyberdoga. Nosiła też kastet Batmana i srebrny wisiorek w kształcie czaszki, który – jak wyjaśniła – był wzorowany na Śmierci ze Świata Dysku. W powieściach Śmierć zawsze mówi wielkimi literami, tak jak w tweecie, który Rhianna napisała w zeszłym tygodniu trzęsącymi się dłońmi i ze łzami w oczach: „AT LAST, SIR TERRY, WE MUST WALK TOGETHER” („W KOŃCU, PANIE TERRY, MUSIMY IŚĆ RAZEM”).

Moja rozmowa z Rhianną dotyczyła też bardziej przyziemnej śmierci – tej małymi literami, której jej ojciec stawiał czoła z wielką odwagą. W roku 2007, w wieku 59 lat, Sir Terry przyznał się światu w informacji prasowej, że cierpi na chorobę Alzheimera. Chciał podnieść rangę tej choroby, którą sam opisywał jako „szkopuł”. 

Rhianna powiedziała: „To nie jest dla mnie zaskoczeniem – w taki sposób radził sobie z pewnymi rzeczami. My, Pratchettowie, jesteśmy nieco ‘wojowniczy’ – nie zmienisz przecież niczego, jeśli będziesz siedzieć cicho.”

Przyznała także, że „gdy dowiedziała się o chorobie taty była zdruzgotana i zajęło sporo czasu, nim to do niej dotarło”. 

„Próbuję być optymistką, dla której szklanka jest zawsze do połowy pełna. Zawsze będą momenty szklanki-do-połowy-pustej, mroku-w-duszy, jednak myślę, że wszystko rozbija się o nieustawanie w walce.”

Była w taksówce na lotnisko Heathrow, wybierając się w podróż służbową po Stanach, kiedy ojciec zadzwonił, żeby jej powiedzieć jako pierwszej. „Pięć razy wypełniałam formularz wizowy, bo nie mogłam się skupić.  Nawet popłakałam się przy personelu pokładowym. Zawsze byłam bardzo związana z rodzicami.” 

Powiedziała, że to było dziwne doświadczenie – świat wiedział o stanie jej ojca, a ona musiała odpowiadać na pytania o to na Facebooku i Twitterze. Bądź co bądź, po tym jak ojciec został zdiagnozowany, ona i rodzice stali się sobie jeszcze bliżsi. Powiedziała, że rodzina „po prostu próbowała uporać się z tym w bardzo brytyjski sposób”, ale wszyscy troje stali się bardziej otwarci emocjonalnie, „bo w końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, choć wolałaby, żeby to złe nigdy się nie wydarzyło.”

Jej rodzice żyli w Wiltshire, w tym czasie ona mieszkała w Londynie, ale często się widywali i rozmawiali ze sobą. „Przez telefon zawsze w jakiś żartobliwy sposób powtarzam im, że ich kocham. Zawsze mówimy ‘Uważaj na siebie’; to niemal Prattchetowska mantra na bezpieczeństwo”. 

Powiedziała, że jej mama zawsze była ostoją. „Jest bardzo wspaniałomyślna, dobra i opiekuńcza. Byli wspaniałymi rodzicami: nie dręczyli mnie pytaniami o posiadanie dzieci czy małżeństwo. Trochę tak, jakby opuścili jakiś rozdział w instrukcji rodzicielstwa.”

Po tym, jak upubliczniono jego chorobę, ojciec i córka czasami pracowali wspólnie nad historiami ze Świata Dysku (pracowali również nad właśnie powstającą telewizyjną wersją „Straży”). W efekcie, jak mi powiedziała, ojciec traktował ją jak koleżankę po fachu. „Wspaniale jest pracować nad postaciami i życiorysami, odczytywać mu je, i gdy śmieje się z żartu, o którym myśli, że jest jego – a w rzeczywistości jest mój. Jeśli mogę sprawić, że tata uwierzy, że jeden z moich żartów to jego żart, to musi być najwyższa forma pochwały”. 

Rzadka postać wczesnego stadium choroby Alzheimera, na którą cierpiał Sir Terry, czyli atrofia tylnej części kory mózgowej oznaczała, że nie mógł pisać, prowadzić ani ubierać się samodzielnie; pisał przy pomocy oprogramowania rozpoznającego mowę. W kilku dokumentach wyprodukowanych przez BBC szczerze mówił o swoim życzeniu, by skorzystać z pomocy organizacji Dignitas (wspierającej godną śmierć), gdy przyjdzie na niego pora.

Zapytałam Rhiannę o jej poglądy na temat śmierci z asystą. „Zdecydowanie wspieram wszystko, co zrobił jako orędownik Dignitas. Owszem, trudno było mi oglądać te dokumenty, ale wiedziałam, że ważne i wartościowe jest to, by ludzie zaczęli o nich rozmawiać”.

„Mamy spory problem z mówieniem o śmierci i ostatniej woli w tym kraju, choć wszyscy przecież umrzemy – i powinniśmy móc rozmawiać o tym w dojrzały, dorosły sposób”.

W zeszłym tygodniu Rhianna opublikowała na Twitterze wspólne zdjęcie z ojcem, podpisane „Już za Toba tęsknię”. To poczucie, które podzielają miliony.

Tłumaczenie: Marta „Szał” Szałaśna